Forum www.goodangel.fora.pl Strona Główna www.goodangel.fora.pl
Forum, gdzie mogą spotkać się młodzi ludzie i porozmawiać dosłownie o wszystkim... Nastawione na nieprzeciętność uczestników ;)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ze starych maili: O cygańskiej sekcie wyznawców demonów

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.goodangel.fora.pl Strona Główna -> Gniazdo Lucyfera
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zjadam_glodne_dzieci
Administrator



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szydłowiec
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:25, 01 Paź 2009    Temat postu: Ze starych maili: O cygańskiej sekcie wyznawców demonów

Niniejszym inauguruje cykl wątków w których będę prezentował wycinki z moich nieraz bardzo starych maili. Poniżej wycinki z długiej mailowej dyskusji, która zaczęła się od tego, że pewnego dnia otrzymałem takiego maila:

A napisał:
Witam,
kontaktowałem sie już z panem przez Gadu-Gadu i stąd też mam ten adres e-mail.
Moje pytanie moze zabrzmieć dziwnie ale czy nadal , ( albo czy kiedykolwiek ) zajmował się pan demonologią? Proszę tylko nie ignorować mojego maila myśląc, że jestem jakimś dzieciakiem szukającym 'przygody z duchami'.


Odpowiedziałem wyjaśniając mój związek z tak zakazaną dziedziną jak demonologia, co pociągnąło w końcu za sobą wyjawienie istoty problemu:

A napisał:
Witam,
...mój problem... wszystko zaczęło się jakieś dwa lata temu podczas mojego urlopu w Czechach. Zatrzymałem się na obrzeżach Pragi w małym motelu, gdzie poznałem nadzwyczaj urodziwą, błyskotliwą dziewczynę romskiego pochodzenia. Szybko zaiskrzyło miedzy nami ...( i chyba nie muszę opisywać całego przebiegu wydarzeń). Zaprosiła mnie do rodzinnego kraju gdzie mieszka... wszystko było w porządku, kilkukrotnie byłem w Rumunii, ona chyba pięciokrotnie w Polsce. Widywalismy się kiedy tylko nadarzała się okazja, to u mnie, to u niej to w Pradze... tak byliśmy zakochani po uszy. Wspominała czasem o jakiś rytuałach i tego typu rzeczach ale jakoś nie byłem zbyt mocno zainteresowany, ona absorbowała całą moją uwagę. Kiedyś byliśmy nawet razem u wrózbitki. Nigdy wczesniej nie wierzyłem w takie rzeczy, i gdyby nie póżniejsze wydarzenia nie napisałbym do Pana z prośbą o pomoc....
tamta wróżka, wrózbitka czy jakby nie nazwać tej kobiety zobaczyła ponoć coś złego w naszej przyszłosci... nie przywiązywałem do tego wagi- bo kto by na moim miejscu sie zaniepokoił? Musiałęm wracać do Polski. Z Mają miałem się zobaczyć za dwqa tygodnie. Nie odbierała telefonów, nie miałem jak się z nią skontaktować więc pojechałem wczesniej. Nie było jej w domu, obszedłem kilku jej znajomych u których bywaliśmy. Z ich łamanej angielszczyzny dowiedziałem się ze przewieźli ja do szpitala. Pojechałem na miejsce jak najszybciej się dało, na miejscu dowiedziałem się że to zakład psychiatryczny. Tylko raz pozwolono mi się z nią widzieć, najpierw była pod wpływem jakiś środków odużajacych, potem zaczęła się miotać i coś krzyczeć. Wyproszono mnie.
Od kobiety wcześniej nazwaną przeze mnie wróżką dowiedziałem się że podczas jednego z rytuałów odprawianych przez 'wtajemniczonych' coś poszło nie tak i została opętana przez demona. Mówiła to takim tonem, patrzyła na mnie jakby to była moja wina. Zacząłem wypytywać o tę grupę osob z którymi się spotykała w celu odprawiania rytuałów, jak to sama nazywała. Zrozumiałem dlaczego to była tajemnica, ponoć należała do jakiejś sekty. Wróżbitka poprosiła mnie o spotkanie w cztery oczy, zaczęła tłumaczyć... wszystko było tak abstrakcyjne, że zapamiętałem tylko powierzchowne informacje. Owa sekta eksperymentowała z wspomnianą przez Pana wcześniej demonolatrią, bądź znali sie na tym? sam nie wiem... Wróżbitka powiedziała tyle, że jesli chcę odzyskać dziewczynę to "muszę zwrócić się ku demonom". To wszystko sprawiło ze przez chwile poczułem się jak w jakimś przeciętnej jakości filmie, pakt z demonem brzmi conajmniej niecodziennie. Gdy spytałem czy nauczy mnie tego, wyrzuciła mnie za drzwi i tyle ją widziałem. A Maja wciąż tam przebywa... muszę coś zrobić, dlatego zwracam się do Pana z prośbą o ...cenzura.... Teraz już wiem że takie rzeczy to nie jest zabawa, ale jestem w stanie, i co więcej - muszę zaryzykować. Nawet jeśli coś złego miałoby mi się stać będę miał świadomość, że nie poddałem się bez walki o nią.


Hmm, historia bardzo niezwykła, nieprawdaż? Byłem nią bardzo poruszony i stosownie odpisałem:

zjadam_glodne_dzieci napisał:
Witam,

Jestem głęboko poruszony nieszczęściem jakie spotkało Pana i tę biedną dziewczynę, która trafiła za mury szpitala psychiatrycznego. Postaram się Panu pomóc moją radą w tej sprawie. Najpierw chciałbym się dowiedzieć, co powiedzieli Panu lekarze na temat dziewczyny? Każda informacja z ich strony jest istotna. Ja osobiście zanim sięgałbym do świata demonów, zacząłbym od sprawdzenia, czy dziewczyna nie spożyła jakiejś rytualnej trucizny - wyciągu z psychodelicznych grzybów, z bluszczów, czy z jakiegoś innego paskudztwa. Należy to wiedzieć, aby ocenić, czy jej mózg nie jest uszkodzony. Bo jeżeli jest, to jest to bardzo poważny problem i może się okazać, że (przepraszam za słowa) nie ma kogo wyciągać z tego szpitala.

Kolejna sprawa, proszę się dowiedzieć, jak lekarze zamierzają ją tam leczyć. Bo może być tak, że dziewczyna jest tylko psychicznie zagubiona, a lekarze zrobią jej taką terapię, że wynikiem będzie fizycznie okaleczona osoba. Leczenie farmakologiczne jest bowiem bardzo szkodliwe dla organizmu, a w szczególności dla mózgu.

Jeżeli będzie to możliwe, będzie miało sens i lekarze zezwolą, to proszę wyciągnąć dziewczynę ze szpitala i przyjąć pod swoją opiekę. W obecności bliskiej osoby dziewczyna będzie zdrowieć szybciej. Proszę jednakże dowiedzieć się od lekarzy na ile jest to bezpieczne dla niej i dla Pana.

Powinien Pan odwiedzić też rodzinę dziewczyny, aby dowiedzieć się, co oni wiedzą o całym zajściu. Być może warto też odwiedzić policję albo lokalne wspólnoty religijne. Wszystko po to, aby wiedzieć co ewentualnie dziewczynę może czekać, gdy ona wyjdzie ze szpitala. Bo pewnie kiedyś wyjdzie, a wówczas owa sekta może się znowu upomnieć o swoje. Powinien Pan też się dowiedzieć, czy ktoś z sekty nie odwiedza dziewczyny w szpitalu. I proszę pamiętać, że to może być "rodzinna sekta", tzn. mogą do niej należeć członkowie rodziny dziewczyny.

Jeżeli chodzi o sektę, to mogła być to jakaś grupka okultystyczna, których jest wiele obecnie na świecie. Ludzie, którzy do takich należą, to zwykli głupcy, którzy w swoich szalonych pragnieniach przyzywają moce o jakich nie mają pojęcia albo nie przyzywają żadnych mocy, lecz uruchamiają mechanizmy psychiczne, o których nie mają pojęcia. Tak czy inaczej, ich głupota prowadzi do strasznych konsekwencji.

Może być jeszcze tak, ale tego nie życzę nikomu, że była to poważna grupa okultystyczna lub np. wielopokoleniowa społeczność z tradycjami magicznymi, w której praktykowano naprawdę zakazane formy wtajemniczeń. Wówczas naprawdę nie widzę możliwości pomocy dla tej dziewczyny z innej strony jak chyba tylko właśnie coś w rodzaju cudu albo interwencji sił nadprzyrodzonych Chyba że wykaże się Pan posiadaniem tajemnych sił, wyjątkowym heroizmem i będzie Panu sprzyjać Opatrzność.

Jeżeli jednak już teraz chce Pan się koniecznie zwrócić ku siłom nadprzyrodzonym i to konkretnie tym demonicznym, to muszę Pana nieco rozczarować. Nie pomogę Panu. Powód jest taki, że nie jestem w stanie udzielić Panu inicjacji (wtajemniczenia) w kontakt z demonicznymi siłami. ...cenzura... dawno temu porzuciłem ten kontakt i absolutnie nie zamierzam go ponawiać z powodów, których nie chcę przedstawiać. Ze swojej strony chcę Pana odwieść w ogóle od pomysłu wchodzenia w kontakt z takimi siłami. Demony ...cenzura... wejść z nimi w kontakt, który przyniesie korzyści obu stronom. Bez odpowiedniego pokierowania nie uda się Panu na własną rękę odnaleźć tych "właściwych demonów".

Być może jednak pomoże Panu inna moja rada. Proszę zignorować słowa wróżki. Proszę odwiedzić miejsca w których ...cenzura.... Proszę tam pójść i odwołać się do tych sił. ...cenzura.... Aby nikt nie wziął Pana za wariata, proszę to zrobić w miarę subtelnie. Jeżeli niewidzialne siły zechcą Panu pomóc, rozpozna Pan to ...cenzura.... Tu nie może być miejsca na autosugestię. Jeżeli niewidzialne siły nie zechcą Panu pomóc, to możliwe, że nie chcą tego zrobić z powodów, które nie są Panu obecnie znane. Każdy z nas realizuje w życiu pewne cele, które są nam nieznane, ale niewidzialne siły wiedzą o nich i nie mogą zmienić pewnych rzeczy związanych z naszym losem.

Ponawiam jednak jeszcze raz prośbę o to, aby najpierw porozmawiał Pan z lekarzami. Proszę mi napisać, jeżeli czegoś się Pan od nich dowie.

Pozdrawiam uprzejmie,


Otrzymałem odpowiedź na mojego maila:

A napisał:
Witam,

Zacznę może od tego, że lekarzenie nie są skorzy do współpracy i to zarówno w stosunku do mnie jak i do rodziny dziewczyny ( dla tych ostatnich szczególnie ). Obawiam się, że z dnia na dzień wyrządzają jej coraz większą krzywdę. Wspomniana przeze mnie wrózka naświetliła mi nieco panującą sytuację w Transylwanii. Niechęć do współpracy przez lekarzy jest wywołana pewnego rodzaju odwieczną bitwą pomiędzy nauką a zabobonami i wierzeniami... Z tego co udało mi się wyciągnąć od tej kobiety to przykra dla mnie informacja. Prawdopodobnie lekarze wiedzieli iż Maja była członkinią sekty i łamiąc wszelkie zasady moralne 'pomagają' jej podając, cytuje: "silnie ogłupiajace" leki. Niestety zadnych nazw, dawek, czy innych konkretów. Niestety realia w tamtym kraju są troche inne. Władze dążą do wyzbycia się pogaństwa (etc) i często robią to nie stosując się do praw przez siebie ustalonych.

Tej częsci listu prosiłbym nie przekazywać dalej, ponieważ te informcje zostały powierzone mi w sposób poufny. Wróżbitka przyznała się do tego, że jest członkinią sekty. Ponoć za rozmowę ze mną na ten temat groziły jej spore nieprzyjemności. Udało mi się ustalić, że każdego z członków sekty łączą powiązania rodzinne. Jest to bliższa bądź dalsza rodzina. Ponoć zasada jest rygorystycznie przestrzegana. Wróżbitka powiedziała, że jest zaznajomiona z historią organizacji ok. 170 lat wstecz i mówiła iż nie ma pojęci czy sekta istniała wcześniej.
Rozmowa z tą kobietą była trudna, czasami jakby chciała coś powiedzieć ale po prostu nie mogła. Mówiła na opak wykręcając się od konkretnej odpowiedzi jednak jasno powiedziała, że podczas rytuału nie została sporządzona ani wypita żadna trucizna czy mikstura.
Ponoć rytuał miał mieć jakiś związek ze mną ale nie mam pojęcia jaki. Po tym jak Wrożbitka powiedziała, że prawdopodobnie juz tylko ja mogę jej pomóc ( o czym wspomniałem Panu wcześniej, o 'zwróceniu sie ku demonom') pragnąłem żeby mnie uczyła, choćby potajemnie. Powiedziała tylko coś że za złamanie zasad czekałoby ją coś gorszego jak śmierć. Żałowała, że z Mają nie byliśmy po ślubie, wtedy spokojnie by się tego podjęła. Poradziła żebym poszukał na własną rękę... i oto jestem tutaj. Szukam... bo mnie juz teraz dotknęło coś gorszego niż śmierć. Poprostu już nie mogę bezczynnie czekać gdy Maja tam cierpi. Mój dziadek mawiał, że lepiej walczyć i polegnąć za to co się kocha niż żyć, patrząc jak wszystko to odchodzi w zapomnienie. Co gorsza wierze tej Wróżce (a to jest chyba juz akt desperacji bo zawsze byłem racjonalistą). Będę wdzięczny za każdą dobrą radę.


Jeśli chcecie wiedzieć czemu ujawniłem powyżej poufną część maila to czytajcie co się działo dalej. A póki co moja odpowiedź na maila:

zjadam_glodne_dzieci napisał:
Szanowny Panie,

To, co Pan opisuje, budzi moją podejrzliwość co do owej sekty. Jeżeli jest to rzeczywiście wielopokoleniowa społeczność w której z dziada pradziada utrzymuje się kontakt z demonami, to nie powinno być dla nich problemem wyciągnięcie dziewczyny ze szpitala. Głupie jest także to, że wróżbitka należy do sekty, ale wyjawia Panu w tajemnicy jakieś poufne informacje, choć powinna wiedzieć, że demoniczne istoty wiedzą dobrze o tym, co ona w danej chwili robi. Myślę, że sprawa wygląda tak, iż owa pokoleniowa sekta nie ma żadnego prawdziwego kontaktu z demonami, lecz co najwyżej od dawna są marionetkami w rękach jakiś pasożytniczych sił albo też w ogóle nie parają się kontaktem z niewidzialnymi siłami. Nie wierzę w radę wróżbitki, nie sądzę aby mogła przekazywać ludziom jakąkolwiek wiedzę, która ostatecznie przynosi jakąś korzyść. Myślę, że dziewczyna mogła się sprzeciwić swojej rodzinie w jakiejś sprawie, więc za karę wyprali jej mózg. Musi się Pan dokładnie dowiedzieć, co się dziewczynie stało. Co to była za ceremonia? Jaki był jej cel? Jak wyglądała? To jest potrzebne. No i na Pana miejscu jednak rozmawiałbym z lekarzami albo policją. Jeżeli tamtejsze władze chcą tak bardzo walczyć z pogaństwem, to bardzo dobrze, bo Pan nie powinien być zainteresowany jego obroną. Pan powinien być zainteresowany wyłącznie wyciągnięciem dziewczyny ze szpitala. Proszę w ten sposób rozmawiać z lekarzami. Proszę pójść na wszelkie ugody z nimi, aby tylko uratować dziewczynę. Uratować przed lekarzami i przed sektą.

Jeżeli koniecznie chce Pan kontaktu z ...cenzura..., to tak jak już wcześniej napisałem, nie pomogę Panu. Jeżeli naprawdę, naprawdę, naprawdę Pan tego tak pożąda, to muszę Pana odesłać do ...cenzura.... Jeżeli jest Pan biegły w posługiwaniu się językiem angielskim to proszę odnaleźć ludzi, którzy dawniej należeli do organizacji nazywającej się ...cenzura... albo odnaleźć ludzi, którzy są związani z rodziną ...cenzura... albo są potomkami ...cenzura.... Organizacja obecnie zeszła do podziemia, ale na jej członków można jeszcze trafić przy pewnym szczęściu. Proszę użyć Internetu i zacząć poszukiwania od ...cenzura... albo od kobiety, która napisała książkę ...cenzura....

Dwa lata temu ...cenzura.... Jeżeli zachowała się moja pełna korespondencja z ...cenzura..., to prześlę ją Panu. Jeżeli jednak się nie zachowała, to nie podejmuję się odtworzenia jej treści. Proszę zrozumieć, że demony to nie jest wcale zabawna sprawa. W tym mailu dołączam tylko treść jednego maila do ...cenzura..., który to mail był ...cenzura.... Jeżeli znajdę coś konkretnie praktycznego, to prześlę. Mail, który dołączam został przeze mnie ocenzurowany i miejscami może wydawać się niepełny, ale nie wszystko mogłem ujawnić.

Do tego maila dołączam coś jeszcze - dokument zawierający coś zwane ...cenzura ...cenzura ...cenzura Na wypadek, gdyby Pan albo ktoś w Pana otoczeniu (np. owa biedna dziewczyna w szpitalu) znalazł się w takiej sytuacji, niech ściśle zastosuje się do pozornie banalnych zaleceń ...cenzurya... i najlepiej nauczy sie ich na pamięć. Efekty zrozumienia i stosowania ...cenzura... będą ...cenzura.... Czasami wręcz ...cenzura.... Serio.

Pozdrawiam,


No i teraz czas na podniesienie napięcia:

A napisał:


Szanowny Panie

(mam nadzieje ze bedzie to w miare czytealne, za co pzreppraszam ale pisze dosłownie w biegu() Wrózbitka nie zyje! znalazlem ja w jej mieszkaniu, wygladaana to xe sie powiesiuła! Maja narazie poeinna byc w miare bezpieczna w szpitalu. zawiadomiłem policje i zaraz pojechałem do niej. miałem stosunkowo niegrozny wypaadek samochodowey. cos jest nie tak tutaj ale i en wiem o co tu moze chodzic. wracam do kraju. Odezwe sioe i opowioem dokładnmiej jak juz bede z powrotem w pPolsce


No i gdy już się uspokoił:

A napisał:
Szanowny Panie

Przepraszam jeszcze raz za nieczytelność poprzedniego maila jednak chciałem pana informować na bierząco. W tej chwili jestem juz w kraju i mogę nieco bardziej szczegółowo i czytelnie zrelacjonować wczorajsze wydarzenia.

Późnym popołudniem pojechałem do 'wróżbitki' aby wypytać o kilka szczegółów które Pan zasugerował. Dzwoniłem do drzwi i dzwoniłem... ( w sumie to tej kobiecie nigdy nie było spieszno do otwierania drzwi) Drzwi były otwarte więc wszedłem do środka krzycząc na głos ze wszedłem. Cisza... moze nie powinienem, jednak rozejrzałem się po jej piętrowym mieszkaniu. Wisiała w salonie na lince przywiązanej do barierki na piętrze. Nie wyczułem pulsu ani oddechu, zadzwoniłem po policję. Nie zostawiła zadnego listu ani nic... ulotniłem się z mieszkania. Pojechałem do szpitala ale było za poźno na odwiedziny. Lekarze muszą coś wiedzieć o tej grupie! Porozmawiałem chwilę z młodą lekarką, która akurat pełniła dyżur. Zapytała kim jestem itd i kiedy dowiedziała się, że w zasadzie nie jestem jej rodziną pozwoliła popatrzeć mi na Maję chociaż zza szyby. Słodko spała w przyciemnionej izbie. Dalej rozmawiałem z lekarką. Nie powiedziała tego wprost ale dała mi do zrozumienia, że nie za nic nie oddadzą Mai jej rodzinie. Nie wiem o co chodzi, może Pan czegoś się domyśla?

Jakby mało było mi wrażeń tego dnia wracając ze szpitala miałem, naszczęście niegroźny wypadek samochodowy. Brązowy opel o mały włos nie wjechał mi w maskę z dużą szybkością. No coż- problem pijanych kierowców chyba występuje nie tylko u nas. Niestety odjechał po tym jak uderzyłem w pobliskie drzewo. Tylko kilka siniaków...

Wracając do tematu: przeczytałem załączone przez pana materiały z poprzedniego maila. (narazie teoretyzuje bo szukam możliwie mniej abstrakcyjnych metod) ale na czym polega ...cenzura... i czy jest konieczna? Czy ktoś powiązany z rodziną ...cenzura... przebywa w Polsce? Czy powinienem zakupić jakąś lekturę na ten temat i jakie by Pan polecił.

W owym liście było napisane: "(..)należy przyzwać demona recytując tradycyjną formułę paktu." Co to za formuła, jak ona brzmi i gdzie mógłbym się z takową zapoznać.
Na koniec listu do ...cenzura... napisał pan o ...cenzura...cenzura...

Przepraszam za tę lawinę pytań , jednak mawia się, że kto pyta nie błądzi. Za każdą wskazówkę będę wielce wdzięczny.


Niezłe zamieszanie no nie? Potem jeszcze trochę korespondowaliśmy, ale zamieszczę tylko to:

A napisał:
Szanowny panie

W przeciągu kilku ostatnich dni sporo sie zmieniło począwszy od tego iż znalazłem kontakt z odpowiednimi osobami zjmującymi się demonolatrią.Teraz mam juz ogólny zarys w tej dziedzinie. Co mógłby Pan poradzić aby uchronić się przed zjawiskiem ...cenzura... podczas rytuału ...cenzura...? to chyba tyle odnośnie demonolatrii
Chciałbym dodać że stan Mai nieznacznie, ale jednak się poprawił. Lekarze mówią że mieli kiedyś podobny przypadek i może uda im się coś zaradzić. Mam nadzieje że ostateczność jaką brałem pod uwagę nie bedzie już konieczna. Oby demonologia została tylko moim hobby Wink

pozdrawiam A.


Niesamowita historia nieprawdaż?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.goodangel.fora.pl Strona Główna -> Gniazdo Lucyfera Wszystkie czasy w strefie GMT + 6 Godzin
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin